czwartek, 24 lipca 2014

1. Ceres, czyli "nie jesteście tu mile widziane..."

Stały obok siebie. Odkąd tylko ich stopy dotknęły powierzchni Ceres były w pełnej gotowości. Nasłuchiwały. W końcu, kiedy już im się wydawało, że mogą odetchnąć i wyruszyć na poszukiwania Sailor Ceres, wydarzyła się rzecz zdumiewająca. Znikąd pojawiła się chmara różowych i żółtych motyli, która ja szczelnie otoczyła. Poczuły, jak się unoszą...

Przebudzenie nie należało do najmilszych. Siedziały oparte o drzewo. Ręce miały skrępowane. Ich talizmany dyndały na linach na wysokości ich oczu.
- Kim jesteście? - usłyszały pytanie wypowiedziane dość donośnym głosem. Rozejrzały się, ale nikogo nie zobaczyły.
- Kim jesteście? - głos powtórzył swoje pytanie. Znów się rozejrzały. Po raz kolejny nikogo nie zauważyły.
Już zaczęły myśleć, że są w jakiejś ukrytej kamerze, kiedy ją zobaczyły. Siedziała wewnątrz kwiatu i przyglądała im się z surowym wyrazem twarzy.
- Kim jesteście? - zapytała po raz kolejny, po czym do nich podfrunęła.
- My... My... - zaczęła plątać się wojowniczka Urana, kiedy niespodziewanie przerwała jej wojowniczka Neptuna.
- Przybyłyśmy do Saior Ceres. To sprawa życia i śmierci.
- To wiem. - odrzekła właścicielka głosu. - Inaczej w ogóle byście się tu nie pojawiły. Na imię mi Akate. Jestem strażniczką tego lasu. Bez mojej zgody nie dostaniecie się do Sailor Ceres. Ponownie więc pytam: Kim jesteście?

Akate

Uran i Neptun nie wiedziały, co mają powiedzieć. Jakakolwiek prawda o nich mogłaby spowodować nieodwracalne skutki, zwłaszcza, kiedy chodziło o księżniczkę. Na to nie mogły sobie pozwolić. Dobrze, że nie miały na sobie dystynkcji, które nosiły w Królestwie. Były ubrane w zwykłem mundurki. Zdradzić je mogły jedynie talizmany.
- My... Jesteśmy... yyyyyy - zaczęła wojowniczka Urana.
- Haruka i Michiru. - dokończyła wojowniczka Neptuna, po czym popatrzyła wymownie na swoją towarzyszkę. - Przybywamy w bardzo ważnej sprawie. Chodzi o życie...
- Kogoś bardzo dla nas ważnego - przerwała jej Haruka. Cały czas trzymała za rękę swoją towarzyszkę.
- Ważnego mówicie... Cóż, ta osoba musi być ważna, skoro posunęłyście się do kradzieży dwóch potężnych talizmanów. - Akate studiowała wyrazy twarzy dziewcząt. Po chwili jednak dodała: - Ale wy ich nie ukradłyście! Wojowniczki Urana i Neptuna we własnej osobie.
- Ale...ale skąd ty... - zaczęła Haruka, ale Akate uciszyła ją jednym ruchem ręki.
- Po oczach. Nie nadajecie się do gry w pokera. Oczy was zawsze zdradzą. Nie mam innego wyboru. Musicie stąd odejść.
- Ale, ale my... - zaczęła Michiru, lecz szybko przerwała, ponieważ otoczyła je chmara różnokolorowych motyli. Kiedy już myślały, że wszystko stracone, usłyszały cienki głosik.
- Nie martwcie się. Ja Wam pomogę.

Chwilę później stały na polanie. Dookoła panowała cisza. Przed nimi unosiła się kolejna osóbka na motylich skrzydłach.
- Jestem Anita, jedna ze strażniczek zamku Sailor Ceres. Wiem, że powód waszego przybycia musi być poważny. dlatego umożliwię, Wam spotkanie z nią.
Anita klasnęła w dłonie i nagle na polanie ukazał się pałacyk.
- Wejdźcie do środka. Ona jest tam. Powodzenia.
Kiedy oniemiałe wojowniczki weszły, znów klasnęła w dłonie. Polana była pusta.

Anita
W pałacu niemal natychmiast trafiły do sali, w której przebywała Sailor Ceres. Haruka już miała się odezwać, kiedy usłyszały jej głos.
- Wojowniczki planet układu słonecznego. No proszę... Nie jesteście tu mile widziane, odkad uznałyście, żę nasza pomoc jest Wam niepotrzebna. Jednak jak się okazuje, nie miałyście racji. Słucham więc, co Was do mnie sprowadza?
Popatrzyły na cyniczny wyraz jej twarzy. Nie wiedziały, od czego mają zacząć. W końcu Haruka zaczęła mówić.
- Sailor Ceres. Wiemy, że mamy w Was raczej wrogów niż przyjaciół. Niemniej sprawa jest poważna. Chodzi o Serenity...
Z twarzy Ceres zniknął cynizm. Pojawiło się zainteresowanie.
- Co z nią? Dobrze się bawi na przyjęciach w pałacach galaktyki?
- Jej życie jest zagrożone. Srebrny Kryształ zaczął się rozpadać. Jesteście naszą jedyną szansą... - powiedziała drżącym głosem Michiru.
Ceres zamknęła oczy. Tak, jak mówiła Akate, one nie potrafią kłamać. Podobnie jak ona. 
- W innych warunkach już dawno byście wracały do domu. Jednak...  - Ceres otarła dłonią łzę spływającą po jej policzku. - Ta sytuacja nie zostanie bez wpływu na nas. Pomogę Wam. Dam Wam część instrukcji, które doprowadzą Was do Wojowniczek posiadających części Srebrnego Kryształu. Jest ich dziesięć. Osiem z nich jest Waszymi odzwierciedleniami, natomiast pozostałe dwie stanowią o sile Księżniczki Serenity i Srebrnego Kryształu. Musicie je odnaleźć, inaczej nie będziecie w stanie ich uratować. Na tej kartce macie część wskazówki, jak odnaleźć pierwszą z nich.
- Część wskazówki? - zapytała Michiru.
- Tak. Niestety, dalsze trzy części mają kolejne wojowniczki. Mam nadzieję, że będą mniej wrogo nastawione do Was. Weźcie swoje talizmany leżące na stoliku i wyjdźcie tamtymi drzwiami. Powodzenia.

Po chwili były z powrotem w miejscu, z którego wyruszyły.
- Ciekawe, jak idzie reszcie... - powiedziała Haruka, po czym mocniej ścisnęła w ręce kartkę z częścią wskazówki.

W tym samym czasie Wojowniczki z Wenus i Marsa postawiły swoje stopy na Pallas...



wtorek, 22 lipca 2014

Prolog

Stało się. Tylko pomoc wojowniczek mogła przywrócić równowagę. Ocalić Serenity...

Nie miały czasu do stracenia. Musiały działać szybko. Wiedziały, że Srebrny Kryształ długo nie wytrzyma. Ocalić go mogły jedynie cząstki mocy Wojowniczek z Asteroid. Musiały tylko je odnaleźć...

Teleportowały się. Każda z nich miała przed oczami słabnącą księżniczkę. Każda chciała ją ocalić. Było ich osiem. Ich moc była wielka, jednak była niczym w porównaniu z mocą Asteroid. Zamknęły oczy. Czekała je długa droga.

Odnaleźć asteroidę było jeszcze dość łatwo. Problemy zaczęły się przy odnalezieniu wojowniczek. Czas je naglił. Postanowiły się rozdzielić. Tylko tak mogły zaoszczędzić trochę cennego czasu. Udawały się na kolejne asteroidy i szukały.

Cierpliwość bywa cnotą. Przekonały się o tym Wojowniczki Urana i Neptuna. Odnalezienie Sailor Ceres było trudne. Jednak jak się miało okazać, dopiero po pierwszym spotkaniu zaczęły się schody... I to strome...