czwartek, 1 stycznia 2015

5. Astraea i Hebe, czyli "to dopiero początek drogi..."

Przepraszam za tak długą przerwę tutaj, ale miałam bardzo intensywne pisanie na Co by było, gdyby...

Niemniej nadrabiam i zapraszam na kolejny rozdział. Akcja będzie przyspieszana, a tajemnic coraz mniej^^
__________________

Symbol księżniczki we włosach. Osiem par oczu popatrzyło na siebie. Tak, kryształowe spinki. To był symbol księżniczki. Ta, od której zależy los gwiazd? Były zaskoczone. Żadna nie mogła sobie przypomnieć, jak brzmiało jej imię. Widzieli jej postać przed oczami. W końcu Saturn krzyknęła:
- Lutetia! To musi być ona!
Wszystkie jej przytaknęły. Z uśmiechem na ustach postanowiły się tam bezzwłocznie udać. Było jednak jeszcze coś, co było zapisane na kartce.
Tym razem nie będzie wskazówek. Znacie je. Jednak nie możecie tak po prostu udać się do niej. Musicie mieć symbol, po którym zostaniecie rozpoznane. Jego fragmenty otrzymacie od kolejnych wojowniczek. Tym razem nie czekają na Was żadne niespodzianki, choć jak zawsze musicie być czujne. Powodzenia.
Popatrzyły na siebie. Czuły, że coś się dzieje z Księżniczką. I to coś bardzo złego. W końcu dostały wiadomość od Królowej.
Jest źle, a nawet bardzo źle. Srebrny Kryształ się rozpada, a Serenity umiera. Proszę, pospieszcie się...
Teraz wiedziały, że nie mają czasu do stracenia. Im szybciej dostaną się do Lutetii i pozostałych, tym szybciej ją uratują...

***

Szybko, muszę działać szybko. I zdecydowanie. Te słowa powtarzała sobie Jowisz biegnąc przez tereny Astraei. Musiała jak najszybciej znaleźć jej władczynię. Po pewnym czasie zorientowała się, że biegnie w kółko. Przystanęła i zaczęła się rozglądać. W końcu zrozumiała, że chyba się zgubiła. Przysiadła na omszałym kamieniu i zaczęła układać plan. Mogła w nieskończoność biegać dookoła, albo załatwić sprawę sposobem. Sposobem starym jak świat. Prędzej czy później ktoś wyczuje obecność intruza. Postanowiła trochę poleżeć pod najbliższym drzewem. Leżała już tak ze dwie godziny ze źdźbłem trawy w zębach, kiedy jakaś postać przysłoniła jej dość liche w tym miejscu światło. Lekko otworzyła jedno oko. Jak należało się spodziewać, nie myliła się. Tubylec zawsze się zainteresuje obcym.
- Kim jesteś?  - zapytał dźwięczny głosik. Jowisz otworzyła oczy, spojrzała nieufnie na bacznie przyglądającą się jej postać, wypluła trawę i powiedziała:
- Przybyłam do Sailor Astraei. Czy mogłabyś mi wskazać do niej drogę?
Nieznajoma się uśmiechnęła, po czym powiedziała:
- Jeżeli zgadniesz jak mi na imię, wtedy Cię tam poprowadzę. Kluczem jest alfabet. Moje imię to 6525. - po czym przysiadła na kamieniu i uśmiechnęła się słodko.
6525? Kluczem alfabet? No to poległam. -  pomyślała Jowisz. Już miała odejść ze spuszczoną głową, kiedy przypomniała sobie pewną zabawę. Spojrzała na nieznajomą, po czym zapytała:
- Czy każda cyfra odpowiada literze?
Nieznajoma skinęła potakująco głową. Jowisz się uśmiechnęła, po czym zadała kolejne pytanie:
- Czy którakolwiek z tych cyfr jest sumą dwóch innych?
Tym razem nieznajoma zaprzeczyła. Jowisz już wiedziała. Kombinacja mogła być tylko jedna.
- Twoje imię to Febe.

Febe
Nieznajoma chwyciła ją za rękę i popędziły na środek łąki. Tam Febe wypowiedziała szeptem jakieś słowa. Nagle przed Jowiszem pojawił się stolik. Na nim leżały dwie kartki oraz przedmiot w jasnozielonym kolorze. Szatynka wzięła jedną z kartek. Po czym przeczytała:
Wprawdzie nie miało być już wskazówek, jednak musicie odnaleźć 10 części kryształu, żeby można było cokolwiek zdziałać. Pierwszą wskazówkę już otrzymałyście. Będzie to część, która symbolizuje Serenity. Będzie też jedna, która będzie sercem oraz osiem pozostałych. Mija wskazówka to Alter Ego. Powodzenia.
Kiedy tylko Jowisz przeczytała wiadomość i zebrała rzeczy ze stolika, niemal natychmiast znalazła się obok pozostałych wojowniczek...


***

Do kolejnej podróży wyznaczono Wojowniczkę Merkurego. Udała się na Hebe. Zaraz po wylądowaniu miała wrażenie, że świat wokół pozbawiono barw. Wszystko było w odcieniach szarości. Jedynie ona się wyróżniała. Było tam raczej chłodno, co potęgowała jeszcze obecność jezior dookoła. Szła rozglądając się, ale myśli zaprzątało jej co innego. Co tak właściwie ukrywała Dhalila? Musiała coś ukrywać, bo inaczej Vesta by jej nie musiała uciszać...W końcu w umyśle wojowniczki zrodziło się przypuszczenie: A jeśli to właśnie Dhalila stała za tym wszystkim? 
Tak długo nad tym myślała, że o mało nie uderzyła swoim frontem w ścianę. Zaskoczona odsunęła się od niej o kilka kroków. Popatrzyła na dziwne malowidło, które ją zdobiło. Po chwili postać na nim się poruszyła, a do uszu zaskoczonej wojowniczki dotarły słowa:
- Wiem, kim jesteś i co Cię tu sprowadza...
Merkury "włożyła" swoje okulary i usiłowała namierzyć właściciela głosu. Ten jednak się tylko zaśmiał. 
- Nie namierzysz mnie. Szkoda Twoich wysiłków. Sailor Hebe przygotowała coś dla Ciebie. Jednak żeby się do tego dostać, będziesz musiała trochę się wysilić i odpowiedzieć na kilka moich pytań. Czy jesteś gotowa?
Oniemiała Merkury tylko skinęła głową.
- Moje pierwsze pytanie: Czy to jest ściana, czy tylko hologram? Możesz sprawdzić to rękoma, jednak nie wolno Ci niczego dotknąć.
Merkury się chwile zastanawiała. Jak mogła sprawdzić, czy coś jest hologramem nie dotykając tego? W końcu wpadła na pomysł. Zaczęła machać rękoma w bliskim sąsiedztwie ściany, która w tym miejscu zaczęła się rozrywać. Wojowniczka uśmiechnęła się i powiedziała:
- To jest hologram.
Po tych słowach ściana zniknęła, a zamiast niej ujrzała dziewczynę.
- Moje drugie i ostatnie pytanie: Jakie jest moje imię? Dodam, że jest takie samo jak rosnąca tu roślina.
Merkury przykucnęła i zerwała kilka rosnących kwiatków. Delikatnie potarła nimi dłoń i powąchała. Po chwili nie miała wątpliwości.
- Twoje imię to Arnika.

Arnika

Dziewczyna się uśmiechnęła po czym bez słowa podała jej niedużą skrzyneczkę. Kiedy ją otworzyła, zobaczyła karteczkę i przedmiot mieniący się na brązowo. Leżał w jednej z szesnastu wyżłobionych przegródek, które układały się w kształt gwiazdy. Na kartce zaś było tylko kilka słów:
Kolejna wskazówka: Moja moc jest Twoją mocą.
Po chwili Merkury poczuła jak unosi się do góry...







2 komentarze:

  1. Nie będę się czepiać literówek, bo nie o to chodzi... Nie wiem co Cię ostatnio wzięło na czepianie się ortografii *przecież nie piszę nigdzie "puki" "wieżba" ani nic z tych rzeczy więc nie wiem o co Ci chodzi, tak jak z interpunkcją....* Wcześniej się nie czepiałaś...

    Akcja się rozkręca i coś czuję, że będę musiała wrócić do początku i jeszcze raz sobie powoli poczytać xD Ja mam dobrą pamięć tylko, że krótką :P Że też chce Ci się wymyślać zagadki... Ja nie mam głowy do takich rzeczy xD od tego mam Kati xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisać, że to fantastycznie opowiadanie to jakby nic nie powiedzieć albo napisać oczywistą oczywistość. Czy będzie coś jeszcze? Bo ja bym bardzo chciała.

    OdpowiedzUsuń